-No, bo ja chciałem ci powiedzieć, że,.. że,.. że, no muszę wyjechać..
Na stałe.! - Powiedział smutno chłopak..
-Jak to wyjechać?
Gdzie? Dlaczego.?- Powiedziała prawie ze łzami w oczach dziewczyna…
-Do Krakowa… Rodzice dostali tam propozycje pracy i mamy tam
się przeprowadzić..- Odpowiada przybity chłopak..
-Proszę nie! Nie poradzę sobie bez ciebie. Jesteś jedyna osoba,
którą mam… Nie opuszczaj mnie.- Karolina ledwo wydusiła z siebie te słowa i zaczęła
płakać.. Kuba zaraz ją mocno przytulił i powiedział
-Przepraszam.. Ja nie chce
cie zostawiać…Wiem, że będziesz tęsknić .. Ja tez będę..Pamiętaj, że cie
kocham..
.. Karolina dalej zapłakana powiedziała
-Kiedy wyjeżdżasz ? .
-Jutro rano -
odpowiedział ....
-Jutro?! Ja umrę bez ciebie. Rozumiesz?
-Nie mów tak nawet..Przepraszam, ale muszę już iść…-
powiedział chłopak ze łzami w oczach.. -Żegnaj..Kocham cie..- Powiedziała
Przytuliła go bardzo mocno, tak mocno jak tylko umiała...
-Ja ciebie tez kocham...- Odpowiedział.
Odszedł,
ocierając łzy.. Karolina patrzała jak on odchodzi.. Płakała tak mocno, że widzi
go prawdopodobnie ostatni raz.. Usiadła na ich ławce i powiedziała „Tu się
spotykaliśmy, a teraz się żegnamy..” Siedziała chyba tak 2 godziny na tej ławce
i płacząc. Wróciła do domu. Weszła bez słowa, od razu pobiegła do swojego
pokoju.. Zakluczyła drzwi i zaczęła szukać kluczyka do jej skrytki gdzie trzyma
to małe „narzędzie”. Znalazła i bez zastanowienia zrobiła na nadgarstku trzy
kreski.. Zaczęła płakać, nie z bólu, tylko, dlatego, że jedyna osoba, której
tak ufała teraz odchodzi.Nie mogła się z tym pogodzić, po prostu nie dawała sobie tego do zrozumienia, że Kuba wyjeżdża i że już nic nie będzie tak jak dawniej.. Bez zastanowienia w płaczu przejechała żyletką po nadgarstku jeszcze raz, i jeszcze raz...Rany coraz bardziej krwawiły , ale nie przejmowała się tym.. Myślała tylko o tym, że to jej pomoże.. Nie myślała o tym że zostaną blizny, czy ktoś zauważy.. Wolała ranić samą siebie niż komuś się zwierzyć i o tym wszystkim opowiadać... Jej psychika i strach na to nie pozwalały...
- Ważne, że to mi pomaga... Ważne jest to, że nie ranię innych... Bo przecież, ranię samą siebie . -powiedziała..
Ciekawy post jak każde inne czekam na kolejne
OdpowiedzUsuńHmmm...oprócz faktu, że nie przepadam za opowiadaniami na blogach, dodam tylko, że postaram się przeczytać od początku.
OdpowiedzUsuńCóż... historia smutna, ale postaram się przeczytać od początku bo mnie zaciekawiła. ;)
OdpowiedzUsuńCóż... historia smutna, ale postaram się przeczytać od początku bo mnie zaciekawiła. ;)
OdpowiedzUsuńBardzo dobry post..szkoda ze taki smutny :)
OdpowiedzUsuńciekawie:)
OdpowiedzUsuńBardzo przygnębiający, ale ciekawy kawałek.
OdpowiedzUsuńZapraszam do siebie i Pozdrawiam!
http://wiktoria7olczak.blogspot.com
Oo a czemu taki smutny.. :( Pisz coś bardziej happy ;)
OdpowiedzUsuńKala-kaala.blogspot.com