niedziela, 29 maja 2016

Rozdział siódmy "W życiu różnie bywa"



Karolina usnęła tak zapłakana. Nagle obudził ją budzik. „Ach tak. Już 6:30. Trzeba wstać, ogarnąć się, i iść do szkoły” mówi sama do siebie… Tak jak powiedziała, ubrała się, szybko umalowała się żeby nie było widać, że płakała, pakowała plecak, wzięła swoje pieniądze, słuchawki i wyszła do szkoły. Znowu nie jadła śniadania. Weszła do pobliskiego kiosku, kupiła sobie drożdżówkę i napój energetyczny. Zjadła i wypiła. Zanim weszła do szkoły akurat skończyła. Weszła do szkoły, na korytarzu przywitała się ze znajomymi. Karoliny nauczycielka podeszła do niej i zaczęła się jej wypytywać, czemu nie była ostatni dzień w szkole. Karolina na to „Nie będę się pani tłumaczyć!. Nie było mnie, to nie było.” Nauczycielka patrzała na nią krótką chwile jeszcze i poszła w stronę klasy. Zadzwonił dzwonek na lekcje. Dziewczyna weszła do klasy. Miała biologię. Nie mogła się skupić na lekcji i zadaniach. „Czemu tak jest? Czemu nie mogę być jak normalna dziewczyna?! Dlaczego no?.” Myślała Karolina. Nie wiedziała, co się z nią dzieje. Jakoś wytrzymała do końca lekcji, gdy zadzwonił dzwonek, „W końcu”. Powiedziała.  Gdy już wyszła z klasy, usiadła na szkolnej ławce. Podeszła do niej jej wychowawczyni i poprosiła o rozmowę, w jednej z klas., „Co się z tobą dzieje Karolinko?” Zapytała pani.. „Nic się nie dzieje, czemu pani pyta?” Odpowiedziała.. „Martwię się o ciebie, byłaś bardzo dobrą i grzeczną uczennicą. A teraz opuszczasz się w nauce i zachowaniu. Co się dzieje?” Pyta wychowawczyni… „Proszę pani, nic się nie dzieje.. Każda dziewczyna ma problemy w tym wieku. Nie każdy chce o tym rozmawiać. Mi nic nie jest, każdy się zmienia, fakt byłam inna, ale chyba pani nie myślała, że do końca życia będę, jak to pani ujęła ‘dobrą i grzeczną uczennicą’?” Odpowiedziała Karolina… „Hmm.. Zaskoczyłaś mnie swoją odpowiedzią. No dobrze. Tylko nie pyskuj do nauczycieli, bo kiedyś to się dla ciebie źle skończy, uwierz” odpowiedziała nauczycielka.. „Dobrze. Ale pani nie musi mi mówić, co mam robić. Ja sama wiem to najlepiej. Do widzenia.” Karolina wyszła z klasy, w której rozmawiała z nauczycielką, nie czekając na jej odpowiedź. Zamiast iść do klasy, wyszła ze szkoły i poszła znowu w ‘jej’ miejsce, aby zapalić papierosa… „Tak, to mnie odpręży” Myśli dziewczyna. W sumie, chyba zawsze pomagało jej to ‘zapomnieć’’ o problemach, ale tak na chwilę. Tak samo jak samookaleczanie.. Zaczęła o tym myśleć.. Na samą myśl o tym chciało jej się płakać. Nie wiedziała, czemu, ale tak po prostu było. Była tam jeszcze dłuższą chwilę i poszła do domu, bo wiedziała, że rodzice są w pracy i nikogo w nim nie będzie. Tylko tym razem się przeliczyła. Weszła do domu a tam był jej tata. „Karolina!! Dzwoniła do mnie twoja wychowawczyni! Co ty wyprawiasz?! Jak ty się zachowujesz?! Wstyd tylko przynosisz! I znowu urwałaś się ze szkoły?! Co się z tobą do cholery dzieje!?” Pyta wściekły tata.. Dziewczyna widziała złość w jego oczach.. „Ja nic nie wyprawiam, mógłbyś w końcu dać mi święty spokój?!! A najlepiej to się do mnie nie odzywaj! Tak będzie najlepiej!” Wykrzyczała Karolina i poszła do swojego pokoju. „Znowu ta sama bajka. Ciągle tak samo to się kończy” powiedziała. Zdenerwowana, położyła się spać… Obudziła się, spojrzała na zegarek, była 9:30.. „Jak dobrze, że dzisiaj sobota i nie muszę iść do tej cholernej szkoły” powiedziała … Nagle dostała smsa od Kuby „Hej skarbie…Musimy dzisiaj się spotkać i porozmawiać…” Karolinę lekko zaniepokoił ten sms, ale odpowiedziała mu „Stało się coś?.. Gdzie i o której?”… Po chwili już miała odpowiedź „Nie martw się. O 13: 00 na naszej ławce?”. Napisała mu „Dobrze. Do zobaczenia..” Dziewczyna poszła coś zjeść. Rodziców nie było w domu. Zjadła szybko bułkę z serem i poszła się wykąpać.. O 12: 20 Karolina była już w całości gotowa do wyjścia, więc wyszła z domu i kierowała się w stronę parku a następnie w stronę ich ławki.. On już tam na nią czekał.. Przytulili się.. „Usiądziemy?” zapytał. I od razu usiedli na ławkę.. On złapał ją za rękę.... "Muszę ci coś ważnego powiedzieć..." zaczął...

piątek, 13 maja 2016

Rozdział szósty. "Było blisko, bardzo blisko"



Gdy oni tak stali przed nią, Karolina myślała o najgorszym. Strasznie się bała, bo było ich około dziesięciu… Nagle jeden z nich pyta się, ‘‘Dokąd zmierzasz tak sama w ciemnym parku?’’ Dziewczyna przez chwilę się nie odzywała, ale nagle odpowiedziała im pewnym tonem ‘’ Idę z dala od was, dajcie mi przejść!’’. Chłopacy zaczęli się z niej głośno śmiać. Karolina dopowiedziała ‘’ Ja nie żartowałam, dajcie mi przejść, bo zacznę krzyczeć, a tedy nie będzie już tak miło!” Na to jeden z nich ‘’ A ty suko myślisz, że ktoś cię tu, w ciemnym parku usłyszy? Zabawne! A krzyczeć to ty będziesz za chwilę jak się z tobą zabawimy.’’ Karolina zdenerwowana chciała przejść przez nich, ale chłopacy zaczęli ją dotykać i nie chcieli jej puścić.. Dziewczyna już straciła nadzieję, że uda jej się uciec. Nagle w ich stronę zmierza inna grupka chłopaków wraz z Kubą… Jej chłopakiem..  Kuba podszedł do mężczyzny, który akurat mocno trzymał Karolinę za ręce, tak, aby nie mogła się wyrwać.. Zaczął go bić, a potem to i jego koledzy się dołączyli.. Po chwili ci chłopacy uciekli, Karolina była przerażona, ale i odetchnęła z ulgą, gdy już była bezpieczna.. Zaczęła płakać, Kuba od razu ją przytulił i pocałował i powiedział ‘’ Nie płacz, już jest wszystko dobrze skarbie’’... Karolina otarła swoje zapłakane oczy i powiedziała mu ‘’ Bardzo dziękuje, uratowałeś mnie. Jak byś nie przyszedł to…’’ Kuba jej nagle przerwał i mówi ‘’To, już nie ważne, ważne jest to, że jesteś cała i zdrowa?.... Chodź odprowadzę cię do domu..’’ Dziewczyna przytaknęła, Kuba objął ją i poszli w kierunku jej domu.. Nie mówili prawie nic, tylko szli wtuleni w siebie… Stanęli przed jej domem, pożegnali się i Kuba odszedł.. Karolina weszła do domu, nic nie mówiąc.. Nikt nie zauważył, że dziewczyna wróciła do domu. Karolina poszła od razu do swojego pokoju..Siedziała i myślała, jednocześnie płacząc..Myślała tylko o tym zdarzeniu w parku, że jakby Kuba się nie zjawił to nie wiadomo jak to by się skończyło.. Wstała tak nagle i sięgnęła po to małe narzędzie, którym ostatnio się pocięła.. Bez zastanowienia, zrobiła parę kresek na nodze.. Odetchnęła z ulgą… Czuła, że to jej pomaga.. Miała wszystkiego dość, i nie obchodziło ją wtedy, że zostaną blizny.. Liczyło się, że to jej pomaga.. Minęła godzina, a ona dalej siedziała zapłakana na łóżku z tym „małym czymś”. Zrobiła kolejną kreskę jednocześnie mówiąc ‘’Za te ciągłe kłótnie’’.. Zrobiła drugą, mówiąc ‘’Przez szkołę.’’ Zrobiła trzecią mówiąc ‘’za to zdarzenie w parku’’ … ‘’na razie starczy.. Już za dużo’’ mówi Karolina.. Nie chciała więcej tego robić. Dziewczyna nie była z siebie zadowolona, że to robi, ale miała dosyć wszystkiego. Ciągle to powtarzała w myślach… Schowała „to”, tam gdzie zwykle. Położyła się, i zaczęła płakać… Nagle ktoś zapukał do drzwi, Dziewczyna szybko otarła oczy z łez w kołdrę i otworzyła drzwi ledwo wstając z łóżka. Otworzyła drzwi, to był tata. Dziewczyna zapytała się, czemu przyszedł, a tata odpowiedział jej „Przyszedłem po to, aby zapytać się jak się dziewczyna czuje” Ona odpowiedziała, że wszystko Okej i powiedziała, że może już wyjść. Tata wyszedł bez słowa, bo nie chciał się z nią znowu kłócić. Dziewczyna zakluczyła drzwi, położyła się i znowu zaczęła płakać. Nie umiała ukrywać już jej „bólu” a przecież, nocą najlepiej się wspomina. Noc, najlepsza pora, aby zdjąć już tą niewidzialną „maskę” z twarzy i dać swoim emocjom wyjść z siebie. Noc, najlepsza pora do płaczu….
                                                     Jesteście ciekawi co dalej wydarzy się w życiu 16-letniej Karoliny?
                                                                    To zapraszam na następny rozdział ! :) 
                                                 Dziękuje za miłe komentarze, i że czytacie :) !

poniedziałek, 2 maja 2016

Rozdział piąty. "Nie oczekiwany przebieg zdarzeń"


Karolina miała iść spać, ale nagle ktoś puka do drzwi, to był jej tata. Zdenerwowany zapytał się "I co poprawisz się? Twoje zachowanie jest tragiczne. Czy chcesz chodzić do psychologa i wylądować w szkole z internatem?" Karolina po chwili milczenia wstaje i odpowiada "Jestem waszą córką, nie będę się zmieniać. Bo nie robię nic złego !. Jestem, jaka jestem, przecież chcieliście dziecko to macie!" Tata odpowiada bez zastanowienia „Gdybyśmy wiedzieli, że to dziecko będzie takie jak ty  to nigdy byśmy nie chcieli!" Wykrzyczał i wyszedł trzaskając drzwiami. Dziewczyna wiedziała, że już nie zaśnie. Położyła się na łóżku i myślała a zarazem jej oczy pokrywały się łzami. Leżała już tak godzinę bez niczego. Już nie umiała sobie poradzić. Chciała jakoś stłumić w sobie ten ból i smutek, lecz nie wiedziała jak. Przypomniało jej się, jak ostatnio w szkole na godzinie wychowawczej był temat o "samo okaleczaniu się", myślała nad tym dłuższą chwilę. Pomyślała, że może to jej pomoże. Wstała z łóżka i chciała poszukać żyletki, lecz w domu nigdzie nie było, więc wzięła ostrzynkę z parapetu i odkręciła tą ostrą część ze środka, wzięła to i usiadła na łóżko. Nie chciała tego robić na ręce, bo wiedziała, że ktoś może to zobaczyć, więc ściągnęła spodnie do kolan i bez dłuższego zastanowienia zrobiła na udzie pierwszą kreskę, a zaraz po niej drugą, trzecią, czwartą i piąta...Krew jej zaczęła mocniej lecieć, więc przetarła rany chusteczką... Czuła się tak jakoś inaczej. Wiedziała, że to, co robi jest złe, bo potem mogą jej zostać blizny, ale już nie wiedziała jak sobie z tym poradzić. Gdy rany po cięciu już przestały krwawić, podciągnęła spodnie i schowała to do małego kuferka na kluczyk. Była już czwarta rano a Karolina dopiero poszła spać.... Obudziła się o 6: 00 rano, czuła lekki ból na udzie, ale nie przejmowała się tym... "Tak musi być"- pomyślała dziewczyna w duszy. Ubrała się i poszła do łazienki się umalować, gdy już skończyła, wróciła do pokoju, wzięła plecak i wyszła do szkoły, bez słowa i śniadania. Karolina miała iść do szkoły, ale dzisiaj nie miała zamiaru tam iść. Kierowała się w kierunku "jej" parku. Weszła do tego rozwalonego, opuszczonego domu jak zwykle. Wyciągnęła papierosy i zapaliła. To ją odprężało, zapominała o problemach, chociaż na chwilę... "Jakie to życie dziwne"- powiedziała sama do siebie. Siedziała tam jeszcze trzy godziny, nic nie robiąc, tylko myśląc. Potem poszła się przejść do innego parku, gdzie też często chodzi sama. Spędziła tam kolejne trzy godziny. Poszła do domu, weszła nikogo w nim nie było. "A no tak oni są przecież w pracy" - powiedziała Karolina... Odłożyła plecak, przebrała się, poprawiła lekko makijaż i wyszła z domu. Karolina chodziła, chodziła i chodziła.. Tak mijały godziny. Rodzice do niej dzwonili, lecz ona nie miała zamiaru odbierać  telefonu. Było już późno i ciemno. Karolina szła przez ciemny park sama...Nagle dostała sms'a od Kuby "Gdzie jesteś? Twoi rodzice do mnie dzwonili, bo ciebie nie ma w domu." Karolina mu odpisała "Jestem w parku gdzie my zawsze chodzimy Idę przed siebie". Kuba na to "Jak to w parku?! Ciemno jest, wracaj do domu, bo jeszcze ci się coś stanie.!" Karolina zobaczyła, że przed nią idzie większa grupka chłopaków, przestraszyła się lekko i napisała do Kuby "Kuba, przede mną idzie grupka chłopaków boje się trochę..". Karolina szła przed siebie, a ci chłopacy szli w jej kierunku. Zatrzymali się przed nią..
.
Jak jesteście ciekawi co będzie dalej to zapraszam na następny post który pojawi się już wkrótce:)! Dziękuje za komentarze i obserwacje ! :)