poniedziałek, 2 maja 2016

Rozdział piąty. "Nie oczekiwany przebieg zdarzeń"


Karolina miała iść spać, ale nagle ktoś puka do drzwi, to był jej tata. Zdenerwowany zapytał się "I co poprawisz się? Twoje zachowanie jest tragiczne. Czy chcesz chodzić do psychologa i wylądować w szkole z internatem?" Karolina po chwili milczenia wstaje i odpowiada "Jestem waszą córką, nie będę się zmieniać. Bo nie robię nic złego !. Jestem, jaka jestem, przecież chcieliście dziecko to macie!" Tata odpowiada bez zastanowienia „Gdybyśmy wiedzieli, że to dziecko będzie takie jak ty  to nigdy byśmy nie chcieli!" Wykrzyczał i wyszedł trzaskając drzwiami. Dziewczyna wiedziała, że już nie zaśnie. Położyła się na łóżku i myślała a zarazem jej oczy pokrywały się łzami. Leżała już tak godzinę bez niczego. Już nie umiała sobie poradzić. Chciała jakoś stłumić w sobie ten ból i smutek, lecz nie wiedziała jak. Przypomniało jej się, jak ostatnio w szkole na godzinie wychowawczej był temat o "samo okaleczaniu się", myślała nad tym dłuższą chwilę. Pomyślała, że może to jej pomoże. Wstała z łóżka i chciała poszukać żyletki, lecz w domu nigdzie nie było, więc wzięła ostrzynkę z parapetu i odkręciła tą ostrą część ze środka, wzięła to i usiadła na łóżko. Nie chciała tego robić na ręce, bo wiedziała, że ktoś może to zobaczyć, więc ściągnęła spodnie do kolan i bez dłuższego zastanowienia zrobiła na udzie pierwszą kreskę, a zaraz po niej drugą, trzecią, czwartą i piąta...Krew jej zaczęła mocniej lecieć, więc przetarła rany chusteczką... Czuła się tak jakoś inaczej. Wiedziała, że to, co robi jest złe, bo potem mogą jej zostać blizny, ale już nie wiedziała jak sobie z tym poradzić. Gdy rany po cięciu już przestały krwawić, podciągnęła spodnie i schowała to do małego kuferka na kluczyk. Była już czwarta rano a Karolina dopiero poszła spać.... Obudziła się o 6: 00 rano, czuła lekki ból na udzie, ale nie przejmowała się tym... "Tak musi być"- pomyślała dziewczyna w duszy. Ubrała się i poszła do łazienki się umalować, gdy już skończyła, wróciła do pokoju, wzięła plecak i wyszła do szkoły, bez słowa i śniadania. Karolina miała iść do szkoły, ale dzisiaj nie miała zamiaru tam iść. Kierowała się w kierunku "jej" parku. Weszła do tego rozwalonego, opuszczonego domu jak zwykle. Wyciągnęła papierosy i zapaliła. To ją odprężało, zapominała o problemach, chociaż na chwilę... "Jakie to życie dziwne"- powiedziała sama do siebie. Siedziała tam jeszcze trzy godziny, nic nie robiąc, tylko myśląc. Potem poszła się przejść do innego parku, gdzie też często chodzi sama. Spędziła tam kolejne trzy godziny. Poszła do domu, weszła nikogo w nim nie było. "A no tak oni są przecież w pracy" - powiedziała Karolina... Odłożyła plecak, przebrała się, poprawiła lekko makijaż i wyszła z domu. Karolina chodziła, chodziła i chodziła.. Tak mijały godziny. Rodzice do niej dzwonili, lecz ona nie miała zamiaru odbierać  telefonu. Było już późno i ciemno. Karolina szła przez ciemny park sama...Nagle dostała sms'a od Kuby "Gdzie jesteś? Twoi rodzice do mnie dzwonili, bo ciebie nie ma w domu." Karolina mu odpisała "Jestem w parku gdzie my zawsze chodzimy Idę przed siebie". Kuba na to "Jak to w parku?! Ciemno jest, wracaj do domu, bo jeszcze ci się coś stanie.!" Karolina zobaczyła, że przed nią idzie większa grupka chłopaków, przestraszyła się lekko i napisała do Kuby "Kuba, przede mną idzie grupka chłopaków boje się trochę..". Karolina szła przed siebie, a ci chłopacy szli w jej kierunku. Zatrzymali się przed nią..
.
Jak jesteście ciekawi co będzie dalej to zapraszam na następny post który pojawi się już wkrótce:)! Dziękuje za komentarze i obserwacje ! :)

1 komentarz:

  1. Z Karoliną jest coraz gorzej! Mam nadzieję, że jakoś z tego wyjdzie! :// No i te chłopaki w parku... Oby wszystko jakoś się ułożyło.
    Pozdroooo :)

    OdpowiedzUsuń